poniedziałek, 6 maja 2019

MAJÓWECZKA

Chciałoby się napisać, że pogoda była cudna, że ciepło leniwie i w ogóle, ale... No właśnie. Aura nie rozpieściła tym razem. Choć prawdę mówiąc przebywanie w tym cudownym miejscu, tak samemu, ze sobą ma niezaprzeczalny urok. Oprócz prac przy domu i w domu, powoli zaczynamy się ze sobą oswajać i odnajdywać te magiczne miejsca, które po prostu trzeba wydobyć na "światło dzienne" by za moment móc tej magii cieszyć się mocą. Pojawił się Wierzbodziad i dała o sobie znać szpacza rodzinka mieszkająca w jego jego włości. Spacerujący nad brzegiem rzeczki bocian, czy wzbijające się w niebo z klęgorem żurawie, czy polujący nieopodal myszołów tylko dopełniają tej magii.
Testowanie strzelnicy i akrobacje z orężem na arenie powoli zaczynają nabierać coraz bardziej realnego kształtu. Jeszcze trochę, a zagrzmi tam bitewny zew i ruszymy na WAR OF THE ORCS!

Utopiony w zieleni? Jeszcze chwilę.
Kolega bóbr zostawia coraz bardziej imponujące instalacje :-)

A tam w dali gniazduje myszołów.

Z perspektywy komina okolica też fajnie wyglada.

Po sąsiedzku osiedla skrzatów zamieszkały szpaki.

Oboje rodzice uwijają się by nakarmić wrzeszczącą ferajnę.
A i posprzątać też czasem wypada.


Bociek wpadł na francuskie przystawki :-)

Żurawie z klęgorem krążyły nad OSADĄ DORZUCHA.
Testy strzelnicy.
WAR OF THE ORCS już niebawem.
Czyżby orkowie wysłali zwiad?