-
Trudno w to uwierzyć, ale jednak... Do OSADY DORZUCHA sprowadziły się skrzaty. Choć do końca nie jestem pewien. One żyją raczej...
-
Czym jest OSADA DORZUCHA? Takie pytanie zadano mi ostatnio. Najprościej mówiąc, to miejsce do aktywnego wypoczynku. Jednak formy aktywności ...
niedziela, 27 stycznia 2019
wtorek, 22 stycznia 2019
ŁUCZNISTWO W OSADZIE DORZUCHA
Fot. Maciej Margielski |
Jednym z
ważniejszych kryteriów doboru działki pod OSADĘ DORZUCHA było
usytuowanie jej względem słońca. Ważne było też żeby jej część
stanowiła otwartą przestrzeń. Chodziło o to, by można było tam
usytuować strzelnicę łuczniczą wraz z zabezpieczeniami, a
odległość do swobodnego strzelania była większa niż 40 metrów.
A dlaczego ważne było słońce? Po prostu, żeby podczas treningów
czy zabaw nie świeciło prosto w oczy, żeby oświetlało cele, a
nie oślepiało.
Łucznictwo jest
moją wielką pasją, a OSADA DORZUCHA ma być również miejscem
gdzie strzelanie z łuku będzie jednym z ważniejszych elementów.
Oprócz strzelania tarczowego w okolicy można będzie z
przyjemnością postrzelać do celów rozstawionych w terenie.
Odległości do bezpiecznego strzelania będą sięgały nawet do
100-120 metrów. Wyobraźcie sobie, że tak jak w legendzie o
Strażniku Dorzuchu wchodzicie na wzgórze, a w dole widać wielkiego
orka pędzącego na ogromnym wargu… Ehh, sam już bym sięgnął po
strzały, ale jeszcze chwila :-)
Dla tych, którzy
zechcą mnie odwiedzić w OSADZIE DORZUCHA zaproponuję strzelanie
fabularne. To znaczy, że to nie będzie takie sobie „pykanie” do
celów, ale towarzyszyć temu będzie opowieść, zadanie, wyzwanie,
z którym łucznicy będą musieli się zmierzyć. Wszystko w klimatach fantasy. Jednym z nich
będzie polowanie na orków.
Pierwsze strzelania odbyły się w miejscu przyszłej strzelnicy. |
Za tarczami jeszcze nie ma zabezpieczeń strzałochwytu. |
W oddali widać powstającą konstrukcję strzelnicy i elementów zabezpieczeń strzałochwytu. |
poniedziałek, 14 stycznia 2019
DLACZEGO STARY DOM?
We wcześniejszym poście wspomniałem, że szukając miejsca pod Osadę Dorzucha główny nacisk położyliśmy na klimat. Miało to być miejsce, które w sobie miałoby już historię i inspirowałoby do tworzenia kolejnych. Kiedy stanąłem pośród starych wierzb, połamanych, rosochatych i spojrzałem w stronę rozłożystego dębu, stojącego na skraju działki tuż nad brzegiem rzeczki, wiedziałem, że to jest to miejsce. Sprawdziłem gdzie jest wschód, gdzie południe. Przypatrzyłem się jak mogłaby być usytuowana strzelnica i… w pewnej chwili wszystko zaczęło się samo układać. A do tej układanki potrzebna była jeszcze „dominanta” w postaci jakiegoś fajnego budynku, który byłby po części escaperoomem, po części biesiadną izbą, enklawą i zaciszem dla rozgrywanych larpów czy erpegów, ale też i po prostu domem, w którym miło będzie posiedzieć w fotelu i pogapić się na tańczący ogień w rozgrzanym kominku. Rozważając wszelkie za i przeciw, zapadła decyzja o przeniesieniu jakiegoś starego domu.
Wyciągnięte z belek stare gwoździe (kute, kwadratowe) znowu posłużyły do kolejnych mocowań. Niektóre elementy ciesielskich dekoracji udało się zachować, a po renowacji przywrócić ich dawny blask. A stare okiennice znowu skrzypią piskliwą melodią podrywane wiatrem.
Z kronikarskiego poniekąd obowiązku, wspomnę, że dom pierwotnie stał w Szóstce – wiosce na Podlasiu.
Byli tacy, co stanowczo odradzali, że to strasznie drogo wyjdzie, a po co stawiać jakieś spróchniałe zapewne zawalicho… Ale taki dom ma swój klimat i swoją historię, która zaczyna żyć na nowo i nadal trwa. Taki dom ma już swoją energię i zapewne dobre duchy, które w nim zamieszkiwały. Poskładanie go na nowo, dałoby im kolejną przestrzeń do trwania, a mi możliwość odkrywania powoli tajemnic skrywających się za każdą belką. I chcąc to zachować wpasowując się w ten klimat staram się współgrać by pozwolić mu na nowo stać się ostoją dla kruchego bytu i radości, która już niebawem pewnie w nim zagości.
Wyciągnięte z belek stare gwoździe (kute, kwadratowe) znowu posłużyły do kolejnych mocowań. Niektóre elementy ciesielskich dekoracji udało się zachować, a po renowacji przywrócić ich dawny blask. A stare okiennice znowu skrzypią piskliwą melodią podrywane wiatrem.
Z kronikarskiego poniekąd obowiązku, wspomnę, że dom pierwotnie stał w Szóstce – wiosce na Podlasiu.
piątek, 4 stycznia 2019
ROK TEMU
Dokładnie rok temu ekipa pana Marcina rozpoczęła stawianie drewnianej chaty w przyszłej OSADZIE DORZUCHA. Przywieziono elementy wielką ciężarówką. Wcześniej domek został rozebrany na części, wyczyszczony i wymieniono elementy nie nadające się do rekonstrukcji. Pomimo mało sprzyjającej pogody prace postępowały dość szybko i już pod koniec stycznia stuletni domek stanął w odnowionej formie.
Ten domek stanie się w przyszłości chatą w OSADZIE DORZUCHA. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)