wtorek, 22 stycznia 2019

ŁUCZNISTWO W OSADZIE DORZUCHA

Fot. Maciej Margielski





Jednym z ważniejszych kryteriów doboru działki pod OSADĘ DORZUCHA było usytuowanie jej względem słońca. Ważne było też żeby jej część stanowiła otwartą przestrzeń. Chodziło o to, by można było tam usytuować strzelnicę łuczniczą wraz z zabezpieczeniami, a odległość do swobodnego strzelania była większa niż 40 metrów. A dlaczego ważne było słońce? Po prostu, żeby podczas treningów czy zabaw nie świeciło prosto w oczy, żeby oświetlało cele, a nie oślepiało.

Łucznictwo jest moją wielką pasją, a OSADA DORZUCHA ma być również miejscem gdzie strzelanie z łuku będzie jednym z ważniejszych elementów. Oprócz strzelania tarczowego w okolicy można będzie z przyjemnością postrzelać do celów rozstawionych w terenie. Odległości do bezpiecznego strzelania będą sięgały nawet do 100-120 metrów. Wyobraźcie sobie, że tak jak w legendzie o Strażniku Dorzuchu wchodzicie na wzgórze, a w dole widać wielkiego orka pędzącego na ogromnym wargu… Ehh, sam już bym sięgnął po strzały, ale jeszcze chwila :-)

Dla tych, którzy zechcą mnie odwiedzić w OSADZIE DORZUCHA zaproponuję strzelanie fabularne. To znaczy, że to nie będzie takie sobie „pykanie” do celów, ale towarzyszyć temu będzie opowieść, zadanie, wyzwanie, z którym łucznicy będą musieli się zmierzyć. Wszystko w klimatach fantasy. Jednym z nich będzie polowanie na orków.

Pierwsze strzelania odbyły się w miejscu przyszłej strzelnicy.



Za tarczami jeszcze nie ma zabezpieczeń strzałochwytu.
W oddali widać powstającą konstrukcję strzelnicy i elementów zabezpieczeń strzałochwytu.

poniedziałek, 14 stycznia 2019

DLACZEGO STARY DOM?

We wcześniejszym poście wspomniałem, że szukając miejsca pod Osadę Dorzucha główny nacisk położyliśmy na klimat. Miało to być miejsce, które w sobie miałoby już historię i inspirowałoby do tworzenia kolejnych. Kiedy stanąłem pośród starych wierzb, połamanych, rosochatych i spojrzałem w stronę rozłożystego dębu, stojącego na skraju działki tuż nad brzegiem rzeczki, wiedziałem, że to jest to miejsce. Sprawdziłem gdzie jest wschód, gdzie południe. Przypatrzyłem się jak mogłaby być usytuowana strzelnica i… w pewnej chwili wszystko zaczęło się samo układać. A do tej układanki potrzebna była jeszcze „dominanta” w postaci jakiegoś fajnego budynku, który byłby po części escaperoomem, po części biesiadną izbą, enklawą i zaciszem dla rozgrywanych larpów czy erpegów, ale też i po prostu domem, w którym miło będzie posiedzieć w fotelu i pogapić się na tańczący ogień w rozgrzanym kominku. Rozważając wszelkie za i przeciw, zapadła decyzja o przeniesieniu jakiegoś starego domu.



Byli tacy, co stanowczo odradzali, że to strasznie drogo wyjdzie, a po co stawiać jakieś spróchniałe zapewne zawalicho… Ale taki dom ma swój klimat i swoją historię, która zaczyna żyć na nowo i nadal trwa. Taki dom ma już swoją energię i zapewne dobre duchy, które w nim zamieszkiwały. Poskładanie go na nowo, dałoby im kolejną przestrzeń do trwania, a mi możliwość odkrywania powoli tajemnic skrywających się za każdą belką. I chcąc to zachować wpasowując się w ten klimat staram się współgrać by pozwolić mu na nowo stać się ostoją dla kruchego bytu i radości, która już niebawem pewnie w nim zagości.


Wyciągnięte z belek stare gwoździe (kute, kwadratowe) znowu posłużyły do kolejnych mocowań. Niektóre elementy ciesielskich dekoracji udało się zachować, a po renowacji przywrócić ich dawny blask. A stare okiennice znowu skrzypią piskliwą melodią podrywane wiatrem. 



Z kronikarskiego poniekąd obowiązku, wspomnę, że dom pierwotnie stał w Szóstce – wiosce na Podlasiu.

piątek, 4 stycznia 2019

ROK TEMU

Dokładnie rok temu ekipa pana Marcina rozpoczęła stawianie drewnianej chaty w przyszłej OSADZIE DORZUCHA. Przywieziono elementy wielką ciężarówką. Wcześniej domek został rozebrany na części, wyczyszczony i wymieniono elementy nie nadające się do rekonstrukcji. Pomimo mało sprzyjającej pogody prace postępowały dość szybko i już pod koniec stycznia stuletni domek stanął w odnowionej formie.

Ten domek stanie się w przyszłości chatą w OSADZIE DORZUCHA.



Przyjechała chata w częściach
Zaczyna byś już coś widać.
To się mury pną do góry.
Ganek zrobiono z nowych elementów.
Już widać ogólną bryłę chatki.
Zaraz przyjdzie czas na pokrycie dachu.