poniedziałek, 14 stycznia 2019

DLACZEGO STARY DOM?

We wcześniejszym poście wspomniałem, że szukając miejsca pod Osadę Dorzucha główny nacisk położyliśmy na klimat. Miało to być miejsce, które w sobie miałoby już historię i inspirowałoby do tworzenia kolejnych. Kiedy stanąłem pośród starych wierzb, połamanych, rosochatych i spojrzałem w stronę rozłożystego dębu, stojącego na skraju działki tuż nad brzegiem rzeczki, wiedziałem, że to jest to miejsce. Sprawdziłem gdzie jest wschód, gdzie południe. Przypatrzyłem się jak mogłaby być usytuowana strzelnica i… w pewnej chwili wszystko zaczęło się samo układać. A do tej układanki potrzebna była jeszcze „dominanta” w postaci jakiegoś fajnego budynku, który byłby po części escaperoomem, po części biesiadną izbą, enklawą i zaciszem dla rozgrywanych larpów czy erpegów, ale też i po prostu domem, w którym miło będzie posiedzieć w fotelu i pogapić się na tańczący ogień w rozgrzanym kominku. Rozważając wszelkie za i przeciw, zapadła decyzja o przeniesieniu jakiegoś starego domu.



Byli tacy, co stanowczo odradzali, że to strasznie drogo wyjdzie, a po co stawiać jakieś spróchniałe zapewne zawalicho… Ale taki dom ma swój klimat i swoją historię, która zaczyna żyć na nowo i nadal trwa. Taki dom ma już swoją energię i zapewne dobre duchy, które w nim zamieszkiwały. Poskładanie go na nowo, dałoby im kolejną przestrzeń do trwania, a mi możliwość odkrywania powoli tajemnic skrywających się za każdą belką. I chcąc to zachować wpasowując się w ten klimat staram się współgrać by pozwolić mu na nowo stać się ostoją dla kruchego bytu i radości, która już niebawem pewnie w nim zagości.


Wyciągnięte z belek stare gwoździe (kute, kwadratowe) znowu posłużyły do kolejnych mocowań. Niektóre elementy ciesielskich dekoracji udało się zachować, a po renowacji przywrócić ich dawny blask. A stare okiennice znowu skrzypią piskliwą melodią podrywane wiatrem. 



Z kronikarskiego poniekąd obowiązku, wspomnę, że dom pierwotnie stał w Szóstce – wiosce na Podlasiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz