wtorek, 19 marca 2019

GILDIA SPORTÓW DAWNYCH - szermierka




W OSADZIE DORZUCHA nauczysz się władać mieczem! Tu wkroczysz do krainy fantazji. Tu staniesz się legendą. Podejmij wyzwanie! 

Teraz już możemy ujawnić. Zawarliśmy porozumienie z Maciejem Skórą – właścicielem Szkoły Fechtunku MILES - i już niebawem będzie można pod jego okiem zacząć swoją przygodę z szermierką średniowieczną w OSADZIE DORZUCHA. Przygotowujemy cykl weekendowych, intensywnych szkoleń. Odbędą się we wrześniu (najprawdopodobniej 7-8 września i 21-22 września) u nas w OSADZIE DORZUCHA. Pierwszy termin dedykujemy osobom początkującym, drugi zaś średniozaawansowanym. 

Maciej Skóra i Andrzej Graniak




Trenując pod okiem Macieja Skóry poznasz tajniki szermierki średniowiecznej opartej o XIV- wieczne traktaty. Zobaczysz, że władanie mieczem, to nie okładanie się żelastwem po głowach. To nie rąbanie klingą gdzie wygrywa ten, kto ma więcej pary w rękach. To wyrafinowana sztuka dialogu. Zmaganie się na przewagi, wyczuwanie i wyprzedzanie zamiarów przeciwnika. A w pojedynku wygrywa ten, kto popełni błąd jako ostatni.

Maciej Skóra jest uczniem Rolanda Warzechy – niemieckiego szermierza i propagatora tej sztuki, wnikliwego badacza, który odkrywa tajniki dawnej sztuki szermierczej i restauruje ją w dzisiejszych warunkach.

Oprócz paneli szkoleniowych przygotowujemy również cykl seminariów gdzie będzi emożna poznać inne style i inne podejście do szermierki rycerskiej. Seminaria prowadzone będą przez wybitnych instruktorów… ale o tym w swoim czasie.

Po co komu umiejętność władania mieczem? Szermierka to wspaniały sport. Rozwija wszystkie grupy mięśniowe, jest bardzo dynamiczną aktywnością. Poznając jej tajniki nauczysz się panować nad swoim ciałem, swoimi emocjami i nauczysz się szybkiego podejmowania decyzji. To przede wszystkim zbliżanie się do wielowiekowych tradycji, poznawanie historii i wspaniała, rozwijająca pasja. Poza tym, gdy nauczysz się władać mieczem będziesz mógł pokonać smoka i zdobyć rękę królewny :-)

Zdjęcia zrobione na planie filmu Pół Wieku Poezji Później

poniedziałek, 11 marca 2019

SKRZATY


Trudno w to uwierzyć, ale jednak...





Do OSADY DORZUCHA sprowadziły się skrzaty. Choć do końca nie jestem pewien. One żyją raczej pod ziemią gdzie mają swoje wioski i miasta. W Osadzie ich chałupki powstały na drzewie. Może dla tego, że grunt w Czubajowiźnie od jakiegoś czasu jest trochę podmokły (prawdopodobnie za sprawą bobrów, których działalność widoczna jest w okolicy gołym okiem). Pewnie to spowodowało, że skrzaty musiały przenieść swoje włości nieco wyżej.
Zazwyczaj mieszkają w pobliżu stajni, bo lubią towarzystwo koni. Jak wieść niesie, nieopodal była duża stajnia, w której trzymano około osiemdziesięciu koni. A teraz jest klub jeździecki.
Jeśli gospodarz zostawi w zakamarkach chałupy odrobiną jadła i napitku, to skrzaty pomagają mu sprzątając, przędąc, cerując dziurawe skarpety., zaplatają koniom grzywy. Ale potrafią też zajść za skórę, chowając różne potrzebne „cosie”. A to młotek gdzieś zaginie, a to kombinerki lub sznurowadła się poplączą. Te bardziej złośliwe podobno nawet sikają do mleka.
Jakie skrzaty zamieszkały w OSADZIE DORZUCHA? Mam nadzieję, że wkrótce się przekonamy. A może przy odrobinie szczęścia może uda się spotkać któregoś z nich?

Goście na razie się nie pokazują.


wtorek, 5 marca 2019

Z KYUDO CIEKAWA HISTORIA

Dla kyudo świątynia Sanjusangendo w Kioto jest wyjątkowo ważnym miejscem. W XVI wielu narodziła się tam tradycja wielkich zawodów łuczniczych (Tōshiya). Na zachodniej werandzie świątyni strzelano do tarczy oddalonej od łucznika o ponad sto dwadzieścia metrów.

Zawody w Sanjusangendo gromadziły w swoim czasie tłumy widzów.

 Do końca okresu Edo świątynię odwiedziło ośmiuset dwudziestu trzech łuczników, pozostawiając swoje świadectwo w postaci wbitych w belki świątyni strzał, które nie trafiły w cel.

Fragmenty strzał tkwiące w belkach świątyni Sanjusangen-do.

Warto wspomnieć dwóch łuczników, którzy na trwałe wpisali się do historii łucznictwa.
Podczas zawodów Hoshino Kanzaemon strzelał przez całą dobę. Napiął swój łuk dziesięć tysięcy pięćset czterdzieści dwa razy. Osiem tysięcy strzał trafiło w cel.
Ten wynik długo był nie do pobicia. Jednak siedemnaście lat po wyczynie Hoshino Kanzaemon'a próbę pobicia rekordu postanowił podjąć Wasa Daihachiro. Strzelając od wieczora do wieczora następnego dnia, wypuścił trzynaście tysięcy pięćdziesiąt trzy strzały (o dwa tysiące pięćset jedenaście strzał więcej od Hoshino Kanzaemon'a) z czego osiem tysięcy sto trzydzieści trzy trafiły w cel (o sto trzydzieści trzy strzały więcej od wcześniejszego Mistrza).
Z obliczeń wynika, że musiał wypuszczać strzałę średnio co sześć-siedem sekund. I tak przez całą dobę. Do dziś wyczyn Wasa Daihachiro nie został pobity i pewnie już nie będzie.
O Tōshiya opowiada film „A Tale of Archery at the Sanjusangendo”.

W Osadzie Dorzucha, na naszej strzelnicy również podejmiemy arcytrudne wyzwania. Kto stanie się naszą legendą? Czyje imię wpisze się do historii osady? Przekonamy się już wkrótce.

Kadr z filmu "A Tale of Archery at the Sanjusangendo".