czwartek, 15 sierpnia 2019

WARSZTATY SZERMIERKI RYCERSKIEJ



Marzyłeś by nauczysz się władać mieczem? A może już stawałeś w turniejowych szrankach? Przygotowaliśmy dla Was specjalny szkoleniowy set. Podczas jednodniowego, intensywnego treningu, poznasz wiele technik i sposobów walki mieczem. Trenując pod okiem Macieja Skóry, trenera ze Szkoły Fechtunku MILES, poznasz tajniki szermierki rycerskiej opartej o XIV wieczne traktaty. Zobaczysz, że władanie mieczem, to nie okładanie się żelastwem po głowach. To wyrafinowana sztuka dialogu. Zmaganie się na przewagi, wyczuwanie i wyprzedzanie zamiarów przeciwnika. A w pojedynku wygrywa ten, kto popełni błąd jako ostatni.


Więcej szczegółów na:

środa, 17 lipca 2019

WIERZBODZIAD


Znacie Wierzbodziada? Nie? To naprawdę osobliwa historia. Pewnego dnia niebo pociemniało, zachmurzało, zaczął padać deszcz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ot po prostu deszcz. Lecz było w tym coś, co sprawiało nieodparte wrażenie, że tego dnia coś jeszcze się wydarzy. Wrażenie narastało, a deszcz padał tym mocniej im mocniejsze było wrażenie. Gdzieś za lasem zaczęło błyskać i grzmieć. Słychać było, że burza ze swym groźnym obliczem zbliża się coraz bardziej i bardziej. Kiedy piorun uderzył blisko domu słychać było potężny huk, jakby perunowy grzmot trafił w sam środek wszechobecnego bytu. Przy tym, coś przeraźliwie zajęczało, trzasło i z rozdzierającym łoskotem uderzyło o ziemię. Zaniepokojony wybiegłem z domu by zobaczyć co się stało. To co spostrzegłem przeraziło mnie na wskroś. Przeraziło i zasmuciło zarazem. Stara wierzba rozłupana na pół, rozdarta na dwoje, stała niczym wiarus trafiony toporem. Widok był to straszny.
Lecz po latach okazało się, że tę starą, rozłupaną drzewinę zaczęły zamieszkiwać różne stworzenia. Jedne z tego, drugie z innego świata. Zamieszkały tu krzaty tudzież brzozowic. Lecz najdziwniejszym gościem stał się Wierzbodziad. Ale jego historię opowiem Wam następnym razem :-)

Wierzbodziad



środa, 10 lipca 2019

EKOSYSTEM


Podczas chwil spędzanych w Osadzie Dorzucha co raz częściej dochodzę do wniosku, że panuje tu swoisty ekosystem współzależności. Wszystko ma tu swoje miejsce i ingerencja z obcą dla niego egzystencją (mam na myśli nasadzenia jakichś dziwnych egzotycznych roślin) może tylko zakłócić istniejący tu porządek. Okazuje się, że rośliny, które upodobały sobie to miejsce i same niesione chęcią wzrostu właśnie tu oprócz spełniania sobie przypisanych roli mogą tworzyć fantastyczny ogród pełen różności form i kolorów. Ostatnim zachwycającym mnie odkryciem jest dziewanna. Wyrosła taka około dwumetrowa i stała się od razu ozdobą miejsca, które przymierzane jest jako kolorowy kwietnik w przyszłości. Ale jak tak dalej pójdzie, to kwietnik zasilą okoliczne chwasty, które w różności swych kolorów mogą stworzyć wspaniałą dla oka ekspozycję.




poniedziałek, 6 maja 2019

MAJÓWECZKA

Chciałoby się napisać, że pogoda była cudna, że ciepło leniwie i w ogóle, ale... No właśnie. Aura nie rozpieściła tym razem. Choć prawdę mówiąc przebywanie w tym cudownym miejscu, tak samemu, ze sobą ma niezaprzeczalny urok. Oprócz prac przy domu i w domu, powoli zaczynamy się ze sobą oswajać i odnajdywać te magiczne miejsca, które po prostu trzeba wydobyć na "światło dzienne" by za moment móc tej magii cieszyć się mocą. Pojawił się Wierzbodziad i dała o sobie znać szpacza rodzinka mieszkająca w jego jego włości. Spacerujący nad brzegiem rzeczki bocian, czy wzbijające się w niebo z klęgorem żurawie, czy polujący nieopodal myszołów tylko dopełniają tej magii.
Testowanie strzelnicy i akrobacje z orężem na arenie powoli zaczynają nabierać coraz bardziej realnego kształtu. Jeszcze trochę, a zagrzmi tam bitewny zew i ruszymy na WAR OF THE ORCS!

Utopiony w zieleni? Jeszcze chwilę.
Kolega bóbr zostawia coraz bardziej imponujące instalacje :-)

A tam w dali gniazduje myszołów.

Z perspektywy komina okolica też fajnie wyglada.

Po sąsiedzku osiedla skrzatów zamieszkały szpaki.

Oboje rodzice uwijają się by nakarmić wrzeszczącą ferajnę.
A i posprzątać też czasem wypada.


Bociek wpadł na francuskie przystawki :-)

Żurawie z klęgorem krążyły nad OSADĄ DORZUCHA.
Testy strzelnicy.
WAR OF THE ORCS już niebawem.
Czyżby orkowie wysłali zwiad?

sobota, 20 kwietnia 2019

RZUT OSZCZEPEM W OSADZIE DORZUCHA

W ramach naszej Gildii Wojowników przedstawiam kolejną dyscyplinę dawnego sportu, którą będziemy już niebawem proponować w OSADZIE DORZUCHA. Rzut oszczepem przy pomocy atlatlu.

„Atlatl to miotacz krótkich oszczepów. Ma postać niezbyt długiego (ok. 40–60 cm) kawałka wydrążonego drewna, na końcu którego znajduje się hakowate zagłębienie, będące miejscem na umieszczenie końcówki drzewca oszczepu, stosowana na całym świecie od czasów górnego paleolitu. Najstarsze odnalezione atlatle mają ok. 20 tys. lat.
Zastosowanie miotacza oszczepów znacznie zwiększa zasięg rzutu – rekord świata w rzucie oszczepem z użyciem atlatla wynosi 258 m, podczas gdy rekord w klasycznym rzucie oszczepem (mężczyzn) to niespełna 98,5 m.”
(źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Atlatl )



Skuteczność tej broni pokazana została w filmie „Walka o ogień”.

W Polsce organizowanych jest kilka imprez o profilu turniejowym, w których miota się pradawnym oszczepem. Najpopularniejsza odbywa się w biskupińskim rezerwacie archeologicznym.

Już niebawem w naszej OSADZIE DORZUCHA będziecie mogli wcielić się w paleolityczną grupę myśliwych, którzy zasadzają się na grubego zwierza, np. na mamuta.


Coś więcej na temat miotania oszczepów przy pomocy atlatlów znajdziecie tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=lesmyxxINOM

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Pół Wieku Poezji Później MAKING OF - Pogrom w Kaer Morhen (Zamek w Iłży ...

Rzut toporem w Osadzie Dorzucha



Gdy Odyn zadmie w
swój bojowy róg, gdy wezwie wojowników do walki, gdy nastanie
Ragnarok… musisz być gotowy. Zacznij już teraz trenować
wojenne rzemiosło. W naszej Gildii Wojowników nauczysz się rzucać
nie tylko toporem.

Kiedy zaczynaliśmy bawić się w rzucanie toporami okazało się, że to fantastyczny
element treningu koordynacji ruchowej. A jeszcze lepszym elementem
jest rzut nożem. Tak, wiem, że to brzmi dziwnie. Ktoś zaraz powie,
że to niebezpieczne. Dużo bardziej niebezpieczne jest jeżdżenie
samochodem. Jeśli coś robimy z głową, z zachowaniem wszelkich
zasad bezpieczeństwa, pod okiem doświadczonych instruktorów, to
okazuje się, że takie rzucanie nożami może sprawiać ogromną
frajdę. Wyćwiczona w ten sposób koordynacja wzrokowo-ruchowa może
przydać się nam w wielu innych dziedzinach. Choćby przy smażeniu
naleśników i przerzucaniu ich na drugą stronę. Kto nie lubi
naleśników?

W OSADZIE DORZUCHA
nauczymy Cię rzucać toporami, potrenujesz rzut nożem, a nawet
poczęstujemy Cię pysznymi naleśnikami :-) Już niebawem
przedstawimy pełną ofertę proponowanych aktywności dostępnych w
OSADZIE DORZUCHA.

W filmie wykorzystano własne nagrania video oraz zdjęcie Macieja Margielskiego.

wtorek, 19 marca 2019

GILDIA SPORTÓW DAWNYCH - szermierka




W OSADZIE DORZUCHA nauczysz się władać mieczem! Tu wkroczysz do krainy fantazji. Tu staniesz się legendą. Podejmij wyzwanie! 

Teraz już możemy ujawnić. Zawarliśmy porozumienie z Maciejem Skórą – właścicielem Szkoły Fechtunku MILES - i już niebawem będzie można pod jego okiem zacząć swoją przygodę z szermierką średniowieczną w OSADZIE DORZUCHA. Przygotowujemy cykl weekendowych, intensywnych szkoleń. Odbędą się we wrześniu (najprawdopodobniej 7-8 września i 21-22 września) u nas w OSADZIE DORZUCHA. Pierwszy termin dedykujemy osobom początkującym, drugi zaś średniozaawansowanym. 

Maciej Skóra i Andrzej Graniak




Trenując pod okiem Macieja Skóry poznasz tajniki szermierki średniowiecznej opartej o XIV- wieczne traktaty. Zobaczysz, że władanie mieczem, to nie okładanie się żelastwem po głowach. To nie rąbanie klingą gdzie wygrywa ten, kto ma więcej pary w rękach. To wyrafinowana sztuka dialogu. Zmaganie się na przewagi, wyczuwanie i wyprzedzanie zamiarów przeciwnika. A w pojedynku wygrywa ten, kto popełni błąd jako ostatni.

Maciej Skóra jest uczniem Rolanda Warzechy – niemieckiego szermierza i propagatora tej sztuki, wnikliwego badacza, który odkrywa tajniki dawnej sztuki szermierczej i restauruje ją w dzisiejszych warunkach.

Oprócz paneli szkoleniowych przygotowujemy również cykl seminariów gdzie będzi emożna poznać inne style i inne podejście do szermierki rycerskiej. Seminaria prowadzone będą przez wybitnych instruktorów… ale o tym w swoim czasie.

Po co komu umiejętność władania mieczem? Szermierka to wspaniały sport. Rozwija wszystkie grupy mięśniowe, jest bardzo dynamiczną aktywnością. Poznając jej tajniki nauczysz się panować nad swoim ciałem, swoimi emocjami i nauczysz się szybkiego podejmowania decyzji. To przede wszystkim zbliżanie się do wielowiekowych tradycji, poznawanie historii i wspaniała, rozwijająca pasja. Poza tym, gdy nauczysz się władać mieczem będziesz mógł pokonać smoka i zdobyć rękę królewny :-)

Zdjęcia zrobione na planie filmu Pół Wieku Poezji Później

poniedziałek, 11 marca 2019

SKRZATY


Trudno w to uwierzyć, ale jednak...





Do OSADY DORZUCHA sprowadziły się skrzaty. Choć do końca nie jestem pewien. One żyją raczej pod ziemią gdzie mają swoje wioski i miasta. W Osadzie ich chałupki powstały na drzewie. Może dla tego, że grunt w Czubajowiźnie od jakiegoś czasu jest trochę podmokły (prawdopodobnie za sprawą bobrów, których działalność widoczna jest w okolicy gołym okiem). Pewnie to spowodowało, że skrzaty musiały przenieść swoje włości nieco wyżej.
Zazwyczaj mieszkają w pobliżu stajni, bo lubią towarzystwo koni. Jak wieść niesie, nieopodal była duża stajnia, w której trzymano około osiemdziesięciu koni. A teraz jest klub jeździecki.
Jeśli gospodarz zostawi w zakamarkach chałupy odrobiną jadła i napitku, to skrzaty pomagają mu sprzątając, przędąc, cerując dziurawe skarpety., zaplatają koniom grzywy. Ale potrafią też zajść za skórę, chowając różne potrzebne „cosie”. A to młotek gdzieś zaginie, a to kombinerki lub sznurowadła się poplączą. Te bardziej złośliwe podobno nawet sikają do mleka.
Jakie skrzaty zamieszkały w OSADZIE DORZUCHA? Mam nadzieję, że wkrótce się przekonamy. A może przy odrobinie szczęścia może uda się spotkać któregoś z nich?

Goście na razie się nie pokazują.


wtorek, 5 marca 2019

Z KYUDO CIEKAWA HISTORIA

Dla kyudo świątynia Sanjusangendo w Kioto jest wyjątkowo ważnym miejscem. W XVI wielu narodziła się tam tradycja wielkich zawodów łuczniczych (Tōshiya). Na zachodniej werandzie świątyni strzelano do tarczy oddalonej od łucznika o ponad sto dwadzieścia metrów.

Zawody w Sanjusangendo gromadziły w swoim czasie tłumy widzów.

 Do końca okresu Edo świątynię odwiedziło ośmiuset dwudziestu trzech łuczników, pozostawiając swoje świadectwo w postaci wbitych w belki świątyni strzał, które nie trafiły w cel.

Fragmenty strzał tkwiące w belkach świątyni Sanjusangen-do.

Warto wspomnieć dwóch łuczników, którzy na trwałe wpisali się do historii łucznictwa.
Podczas zawodów Hoshino Kanzaemon strzelał przez całą dobę. Napiął swój łuk dziesięć tysięcy pięćset czterdzieści dwa razy. Osiem tysięcy strzał trafiło w cel.
Ten wynik długo był nie do pobicia. Jednak siedemnaście lat po wyczynie Hoshino Kanzaemon'a próbę pobicia rekordu postanowił podjąć Wasa Daihachiro. Strzelając od wieczora do wieczora następnego dnia, wypuścił trzynaście tysięcy pięćdziesiąt trzy strzały (o dwa tysiące pięćset jedenaście strzał więcej od Hoshino Kanzaemon'a) z czego osiem tysięcy sto trzydzieści trzy trafiły w cel (o sto trzydzieści trzy strzały więcej od wcześniejszego Mistrza).
Z obliczeń wynika, że musiał wypuszczać strzałę średnio co sześć-siedem sekund. I tak przez całą dobę. Do dziś wyczyn Wasa Daihachiro nie został pobity i pewnie już nie będzie.
O Tōshiya opowiada film „A Tale of Archery at the Sanjusangendo”.

W Osadzie Dorzucha, na naszej strzelnicy również podejmiemy arcytrudne wyzwania. Kto stanie się naszą legendą? Czyje imię wpisze się do historii osady? Przekonamy się już wkrótce.

Kadr z filmu "A Tale of Archery at the Sanjusangendo".